"Damy, dziewuchy, dziewczyny" - Anna Dziewit-Meller 📘
Dzisiaj trochę historii. Tak, jestem humanistką, więc witajcie w moim świecie.
Dzisiaj musicie uważać, ponieważ zwiedzimy wiele historycznych miejsc oraz poznamy wiele pięknych i mądrych kobiet, które zbuntowały się i postanowiły spełnić swoje najskrytsze pragnienia.
Co Wy na to? Chodźmy! 📘
wydawnictwo: Znak emotikon
data premiery: 9.10.2017r.
kategoria: literatura dla dzieci
Sięgając po tę książkę kierowałam się moją dawną blogową listą 1oo książek, które przeczytam.
Nie miałam wówczas pojęcia, o tym, że książka jest głównie skierowania dla dzieci. Nie, że sugeruje to w ogóle okładka. Nie Karolina, nie gdzie tam...
Książka skonstruowana jest w bardzo ciekawy i przyjazny dzieciom sposób, o czym możecie przekonać się czytając poniższy fragment.
Warto wspomnieć o tym, że w książce występuje brak podziału na rozdziały. Zastąpiono je podziałami na historie. Między innymi na historię Heńki, która jest dziewczyną z powstania.
WIELKI PLUS za to, że główna bohaterka, narrator historii, jest zapomnianą postacią historyczną, która może być dla kogoś autorytetem.
Zupełnie fantastyczną rzeczą jest sposób w jaki autorka dosyć płynnie przechodzi do kolejnych historii. W chwili obecnej, bardzo trudno jest mi przytoczyć przykład takiej wypowiedzi, jednak uważam, że ciekawość może zmotywować Was do sięgnięcia po tę pozycję.
Kolejnym plusem książki jest fakt, że o istnieniu większości kobiet nie miałam bladego pojęcia. Cieszę się, że to właśnie dzięki niej mogłam zetknąć się z tak silnymi kobietami.
Widzicie same plusy, żadnych wad. Nie, niestety nie w tym przypadku.
Irytującym mnie faktem, co prawda historycznym, było to, że w co drugim rozdziale, główna bohaterka wspomina o słabej pozycji kobiet w społeczeństwie - o braku równouprawnienia. Jak wszyscy doskonale wiemy, kiedyś rząd był przeciwko temu, aby posyłać kobiety do szkoły - krótko mówiąc = równouprawnienie leżało. Denerwowało mnie to jak, po przeczytaniu książki "na raz" w głowie jedyne co mi zostało, to myśl - kiedyś kobiety nie mogły się kształcić. Przez społeczeństwo były traktowane gorzej od mężczyzn i nie mogły się uczyć.
Autentycznie po przeczytaniu tej książki, byłam zła. Nie na autorkę, ale na rząd panujący w przeszłości, który doprowadził do tego, że nawet do dzisiaj, kobiety są poniżane lub traktowane "z góry".
Moja ocena:
dla dzieci - 5/5, jednak nie jest to literatura dla mnie - nastolatki, która woli sięgać po poważniejsze pozycje.
Bardzo fajna książka, którą powinien posiadać każdy nauczyciel historii nauczający dzieci z podstawówki.
Dzisiaj musicie uważać, ponieważ zwiedzimy wiele historycznych miejsc oraz poznamy wiele pięknych i mądrych kobiet, które zbuntowały się i postanowiły spełnić swoje najskrytsze pragnienia.
Co Wy na to? Chodźmy! 📘
"Damy, dziewuchy, dziewczyny"
Anna Dziewit-Meller
ilość stron: 160 stronwydawnictwo: Znak emotikon
data premiery: 9.10.2017r.
kategoria: literatura dla dzieci
Sięgając po tę książkę kierowałam się moją dawną blogową listą 1oo książek, które przeczytam.
Nie miałam wówczas pojęcia, o tym, że książka jest głównie skierowania dla dzieci. Nie, że sugeruje to w ogóle okładka. Nie Karolina, nie gdzie tam...
Trochę o książce...
Głównym powodem napisania książki przez autorkę, jest przywrócenie pamięci historii kobiet, które zrobiły coś godnego podziwu. Kobiet, o których na lekcjach historii często się zapomina.Książka skonstruowana jest w bardzo ciekawy i przyjazny dzieciom sposób, o czym możecie przekonać się czytając poniższy fragment.
Cześć, jestem Heńka. Chcę Ci przedstawić moje koleżanki.Autorka stara się zbudować pewnego rodzaju nić porozumienia z czytelnikiem, traktując go jak równego sobie i próbując się z nim zaprzyjaźnić.
Warto wspomnieć o tym, że w książce występuje brak podziału na rozdziały. Zastąpiono je podziałami na historie. Między innymi na historię Heńki, która jest dziewczyną z powstania.
WIELKI PLUS za to, że główna bohaterka, narrator historii, jest zapomnianą postacią historyczną, która może być dla kogoś autorytetem.
Zupełnie fantastyczną rzeczą jest sposób w jaki autorka dosyć płynnie przechodzi do kolejnych historii. W chwili obecnej, bardzo trudno jest mi przytoczyć przykład takiej wypowiedzi, jednak uważam, że ciekawość może zmotywować Was do sięgnięcia po tę pozycję.
Kolejnym plusem książki jest fakt, że o istnieniu większości kobiet nie miałam bladego pojęcia. Cieszę się, że to właśnie dzięki niej mogłam zetknąć się z tak silnymi kobietami.
Widzicie same plusy, żadnych wad. Nie, niestety nie w tym przypadku.
Irytującym mnie faktem, co prawda historycznym, było to, że w co drugim rozdziale, główna bohaterka wspomina o słabej pozycji kobiet w społeczeństwie - o braku równouprawnienia. Jak wszyscy doskonale wiemy, kiedyś rząd był przeciwko temu, aby posyłać kobiety do szkoły - krótko mówiąc = równouprawnienie leżało. Denerwowało mnie to jak, po przeczytaniu książki "na raz" w głowie jedyne co mi zostało, to myśl - kiedyś kobiety nie mogły się kształcić. Przez społeczeństwo były traktowane gorzej od mężczyzn i nie mogły się uczyć.
Autentycznie po przeczytaniu tej książki, byłam zła. Nie na autorkę, ale na rząd panujący w przeszłości, który doprowadził do tego, że nawet do dzisiaj, kobiety są poniżane lub traktowane "z góry".
Moja ocena:
dla dzieci - 5/5, jednak nie jest to literatura dla mnie - nastolatki, która woli sięgać po poważniejsze pozycje.
Bardzo fajna książka, którą powinien posiadać każdy nauczyciel historii nauczający dzieci z podstawówki.