„Królikula. Kicająca groza” – Deborah i James Howe 📙

„Królikula. Kicająca groza” – Deborah i James Howe 📙

Swego czasu natknęłam się na wydawnictwo Nowa Baśń, którego książki są wydawane głównie dla dzieci oraz młodzieży. Jakoże jedną nogą jestem jeszcze w drugiej grupie wiekowej, przychodzę na ratunek wszystkim rodzicom, którzy szukają książek dla swoich pociech. Oczywiście do przeczytania zachęcam również osoby spoza wyznaczonego przeze mnie wieku, co kto lubi. Wszystko dla każdego, byleby podtrzymać rynek czytelniczy w Polsce. Zapraszam!

Od razu na wstępie postu informuję, że na pewno pojawi się jeszcze w niedalekiej przyszłości wpis o „Wróć do mnie” również z wydawnictwa Nowa Baśń, której okładka, jak w przypadku Królikuli jest OBŁĘDNIE PIĘKNA i zdecydowanie łapie się na niej oko. Nie wspominając o grzbietach, które są chyba najładniejszymi grzbietami, jakie mam na swoich półkach. 

Przechodząc do samej treści. W książce „Królikula Kicająca Groza” autorstwa Deborah i Jamesa Howe znajdziemy historię pisaną z perspektywy psa Harolda, który sądząc po ilustracjach jest Spanielem, ale nie jestem w 100% pewna (w książce nie ma informacji o rasie psa). Nie jest on jedynym zwierzakiem w domu Państwa Monroe, gdyż pod swoim dachem wychowują również kota Czesława. Pewnego dnia w domu pojawia się mała tajemnicza kulka, zawinięta w ręcznik. W niej znajduję się królik, który od razu nie przypada Czesławowi do gustu. Doprowadza to do tego, że chce on za wszelką cenę pozbyć się go z domu, jednakże czy mu się to uda?.

7,5/10

Początkowo obawiałam się czytać książkę z perspektywy „nie ludzkiej”. Obawa brała się głównie z tego, że nie chciałam sięgać po książkę z pewnego rodzaju uprzedzeniem, które tylko odbierałoby mi radość z czytania. Czułam się bardzo nieswojo, co z czasem zanikało, gdyż styl dostosowany bardzo dobrze do dzieci, nie wprowadza chaosu, ani zbędnego zamieszania. „Królikula” to na pewno książka, po którą mogą sięgać rodzice bez wątpienia, chyba że obawiają się wątku wampira, za którego początkowo brany jest królik. Polega on na tym, że nowy zwierzak wypijał z warzyw sok, dlatego Czesław zaczął mówić na niego „wampir”. Sama zastanawiam się czy chciałabym, aby moje dziecko czytało książkę z wątkiem wampira, tak „modnym”* w tym czasie. W kwoli wyjaśnienia książka nie jest brutalna, mroczna, ani nie znajdziemy w niej ciężkich zdań, czy wątków. Bardzo łatwo można by porównać ją do filmu „Hotel Transylwania” – nie jest to zły, mroczny film, jednakże posiada on swój klimat, który nie jest również za wesoły i tęczowy.

Kolejnym powodem, dla którego warto przeczytać książkę (lub chociażby wziąć ją w dłonie), są ilustracje, które znajdziemy w środku. To obrazki wykonane (bodajże) metodą lineart, które bardzo fajnie obrazują sceny w książce, które i tak są bardzo dobrze obrazowane przez autorów. Sama muszę przyznać, że historię pochłonęłam w około 1,5 h i okazała się całkiem przyzwoitą i wciągającą jak na swój gatunek literaturą. 

*- nawiązanie do sytuacji korona wirusa (COVID-19)

Bardzo dziękuję wydawnictwu Nowa Baśń za egzemplarz "Królikuli".


"BTS Koreańska fala. Poprawione i zaktualizowane wydanie nieoficjalnej biografii zespołu" - Adrian Besley RECENZJA 📖

"BTS Koreańska fala. Poprawione i zaktualizowane wydanie nieoficjalnej biografii zespołu" - Adrian Besley RECENZJA 📖

Książka za którą naprawdę nie chciałam się zabierać, tym razem w poprawionym wydaniu, wywołała we mnie niemałe zaciekawienie. Dzięki wydawnictwu Burda Książki, dostałam możliwość sprawdzenia informacji, które znajdziemy w książce przedpremierowo, o którym dzisiaj wam opowiem.
"BTS Koreańska fala" - recenzja wersji poprawionej


7,5/10 - ocena jest oceną poprawności informacji, polskiego wydania (nie zawiera oceny z przyjemności czytania książki). 

Napis na górze może być dla wielu z Was niezrozumiały, ale myślę, że po kilku postach warto poruszyć ten temat. "Czy to oznacza, że nie czytam książek o k-popie dla przyjemności" - poniekąd tak, gdyż po wcześniejszych k-popowych książkach, które trzymałam w dłoniach mogę stwierdzić, że nie czytam ich dla przyjemności. Sięgam po nie ze względu na sprawdzenie wiarygodności tekstu, sprawdzam je, aby osoby, które myślą nad zakupem książki nie kupowały kota w worku.
Rozczarowanie - no tak właśnie, kluczowe słowo dzisiejszej recenzji. Wszystko dlatego, że to książka, która pozytywnie mnie zaskoczyła i sprawiła, że mamy jeszcze jakąś nadzieję na wydawanie jakościowo dobrych książek o K-popie. 

Zacznę od kluczowego minusu książki, jej ceny - 44,90 zł - ponieważ jest to zdecydowanie cena za wysoka jak na to, co w niej znajdziemy. A znajdziemy w niej m.in. zdjęcia, ciekawostki o zespole oraz wspominki zespołu od czasu ich debiutu aż do dzisiaj (momentu po "Black Swan", gdy miała się rozpocząć trasa konccertowa, jednakże przez koronawirusa zdarzenia te zostały odwołane). 
 Mam nadzieję, że jednak zaskoczę Was teraz stwierdzeniem, że ta książka jest tym, na co osobiście czekałam. 

Jeśli są tutaj osoby, które wspierają zespół od debiutu to na pewno książka przypadnie im do gustu. Z zespołem BTS, jak już kilka razy tutaj na blogu zaznaczałam, jestem od 2016 roku i bardzo mile zaskoczył mnie powrót do moich początków śledzenia zespołu. Wszystko dzięki powrotom do Bangtanbomb, które są tutaj wspominane bardzo często i jeśli ktoś śledził wówczas zespół popadnie w nostalgię i możliwe, że tak jak ja postanowi poprzypominać sobie streszczone tam po krótce filmiki.

Czy jeśli zaczynam historię z Bangtan Boys to mogę zacząć od tej książki?
Zdecydowanie tak!  Mogłabym nawet powiedzieć, że jest to zdecydowanie książka skierowana do takich osób.

Minusy + rzeczy, które mi osobiście przeszkadzały:
Minusem, który doprowadza mnie zawsze do szewskiej pasji, jest fakt, że gdy w książce opisywany jest wygląd danej postaci, a jest możliwość na wklejenie zdjęcia, nie robi się tego. W książce znajdują się zdjęcia tak czy siak, dlatego nie widziałabym problemu, gdyby dodać właśnie to zdjęcie, o które w danym fragmencie chodzi autorowi. 

Zaburzenia czasowe to coś, co zdecydowanie zaniża ocenę książki. Warto tutaj również zaznaczyć, że książka pisana jest tak, że przeplatają się w niej rozdziały chronologicznych wydarzeń wraz z rozdziałami o konkretnych członkach zespołu. 
Bardzo często autor pisząc o danym artyście używa wydarzeń, których według chronologii książki, jeszcze nie było - co wprowadza chaos i nie jest przyjemne z punktu widzenia czytelnika. 

I na sam koniec zostawiłam coś, czego po tak naprawdę dziś nie jestem w 100% pewna, a mowa tu o pozostałych pseudonimach członków zespołu BTS. Za każdym razem, gdy rozpoczynałam rozdział o konkretnym artyście, zastanawiałam się skąd pochodzi, aż tyle pseudonimów, szczególnie mowa tu o tych mało znanych, które osobiście słyszałam po raz pierwszy. 


Jako podsumowanie przyznam szczerze, że to książka, którą byłabym skłonna Wam polecić jeśli chcielibyście posiadać na pólce książkę o BTS. Bardzo dziękuję również wydawnictwu za egzemplarz książki "BTS Koreańska fala". 
"Gdziekolwiek jesteście i gdziekolwiek jesteśmy my {...}, BTS i ARMY to jedno i to samo słowo, dobrze? Może brzmią inaczej, ale kiedy słyszę jedno z nich, nie potrafię od razu nie pomyśleć o drugim" (strona 171)
"Trapped" - Alicja Skirgaiłło. Czy kolejna książka przebije wysoko postawioną sobie poprzednio poprzeczkę? 📖

"Trapped" - Alicja Skirgaiłło. Czy kolejna książka przebije wysoko postawioną sobie poprzednio poprzeczkę? 📖

Holly to policjantka, z trudną przeszłością, mieszkająca z matką oraz córką. Pewnego dnia na jej treningu z przyjacielem Lucasem, dowiaduje się o nowym zadaniu, które będzie musiała wykonać. W przeciwnym wypadku jej rodzina może być w dużym niebezpieczeństwie. Zlecone jej zadanie ma polegać na uwiedzeniu pewnego mafiozy - Declana Halle'a - w celu wyciągnięcia od niego dowodów na handel narkotykami. 

"Trapped" - Alicja Skirgaiłło 
data premiery: 07.07.2020
ilość stron: 360
wydawnictwo: Editio
kategoria: romans


Poprzednia książka Pani Alicji bardzo mi się podobała, dlatego możnaby powiedzieć, że książka "Trapped" startowała z wysokiego "C" i po pierwszych rozdziałach przyznam szczerze, że radziła sobie naprawdę dobrze, z czasem... W pewnym momencie książka miała swoje wzloty i upadki. Momentami niektóre wątki przytłaczały mnie. Narracja w książce prowadzona jest tak, że czytelnik zna działania drugiej strony i czeka tak naprawdę na to, kiedy bohaterowie nawzajem się o tym dowiedzą. Zaryzykuję tutaj stwierdzeniem, że autorka czasem ubiegała samą siebie pisząc... "Bohaterka wtedy nie wiedziała, że to zmieni jej życie". Takie obieganie akcji nie przypadło mi do gustu, gdyż nie mogłam nawet spróbować domyśleć się co się zadzieje. 


Moje odczucia po czasie, na pewno się zmieniły, gdyż w trakcie czytania faktycznie chłonełam każde zdarzenie, jednakże teraz uważam, że troszeczkę za bardzo przeżywałam poszczególne wydarzenia. W książce znajdziemy zdecydowanie wiele wątków, które moim zdaniem są za bardzo rozdmuchane i nierealne. Czy gdy grozi Ci niebezpieczeństwo nie powinno się schować własnej dumy do kieszeni i robić wszystko aby przeżyć? Moim zdaniem tak, więc jeśli macie takie samo zdanie jak ja, możemy wspólnie pomachać matce Holly, której mąż zginąl z rąk gangsterów i dla której własna duma i niechęć nie pozwalało, na ratowanie jej życia. 

Książkę w ogólnym rozrachunku oceniam na 7/10 
Nie jest to na pewno lektura wybitna i moim zdaniem na pewno nie jest to książka o poziomie, który kupił moje serduszko poprzednio przy "Sposobie na Francuza", którego serdecznie Wam polecam. 
Czy jednak warto przeczytać "Trapped"? Zależy czego oczekujecie od książki. Jeśli liczycie na rozdmuchane na maksa problemy. które potoczą się po Waszej myśli, śmiało możecie sięgnąć po nią, jeśli jednak wymagacie od lektury, akcji mrożącej krew w żyłach z wielką ilością seksu i narkotyków, to obawiam się, że sięgając po nią możecie się delikatnie rozczarować. Ja nie żałuję, bo bawiłam się całkiem dobrze, jednakże z tekstu bił niekiedy absurd, o randze wyższej niż moglam się tego spodziewać. 

Za książkę bardzo dziękuję autorce oraz wydawnictwu Editio. 



"Młody świat" - Chris Weitz  📘

"Młody świat" - Chris Weitz 📘

Stan koronawirusa sprawia, że zaczęłam sięgać po książki z kategorii fantastyki, a jak wszyscy powszechnie na moim blogu wiedzą, po fantastykę sięgam dosyć rzadko, bo uważam, że wszelkie zjawiska nadprzyrodzone po prostu nie są dla mnie, zaś zakończenia z cyklu "on ma magiczną moc uleczania się i nie umarł!" po prostu mnie jakoś tak nie bawią. Dzisiaj, jednak o fantastyce z elementami świata, z którym w ostatnim czasie mamy wiele wspólnego.





"Młody świat" - Chris Weitz 

oryginalny tytuł: The Young World 
data premiery: 27.09.2017
ilość stron: 360 stron
wydawnictwo: Insignis 📘
kategoria: fantastyka, powieść młodzieżowa,


Donna, Jefferson oraz Wash to ostatnie pokolenie żyjące na Ziemi. Wszystko dlatego, że dorosłych oraz mniejsze dzieci (bez odporności) zabił wirus. Tak, jest właśnie tak jak myślicie obchodząc swoje 18 urodziny solenizant żegna się z przyjaciółmi oraz z życiem na Ziemii, gdyż w najbliższym czasie po tym umiera.

Pewnego dnia grupka przyjaciół na czele z Mózgowcem, postanawia udać się do biblioteki, w której jak sądzi młodzieniec, poznają informacje pozwalające na zwalczenie choroby.  Ta decyzja jest bardzo ryzykowna, gdyż za granicą ich terytorium, znajdują się "niezrzeszeni" oraz inne działające grupy, które dbają jedynie o korzyści, nie zaś o to, aby przeżyć. Kolokwialnie mówiąc, nie obchodzi ich czy żyjesz czy nie, jeśli wyczują zagrożenie chcą Cię pokonać. 

Forma: Narracja jest prowadzona z perspektywy Donny oraz Jeffersona. Rozdziały są konkretne (od 2 do około 20 stron).

"Młody świat" to książka, która jest zaskakująco realistyczną fantastyką. Bohaterowie nie mają tutaj nadprzyrodzonych mocy i w końcowej części książki nie okazuje się, że tak naprawdę to Jefferson był synem osoby, która wymyśliła wirusa, a jego przyjaciele mają geny, pozwalające im na przeżycie dorosłości.

Gówne postaci: Faktycznie można uwierzyć w to, że takie osoby żyją/żyły, jednakże są odrobine papierowe. Osobiście najbardziej spodobała mi się postać Donny - nie za urodziwej dziewczyny, która była zakochana w Washu, jednakże po jego śmierci, Jefferson (jego brat) wyznaje jej miłość, przez co Donna uświadamia sobie, że to na nim jej zależało.
Jeśli chodzi o pozostałe postaci, tak naprawdę za wiele o nich nie wiemy. Choć mogę przybliżyć Wam jeszcze postać, którą zdecydowanie szybciej wyobrażą sobie dziewczyny, właśnie dlatego, do nich się teraz zwrócę. 
Kojarzycie na pewno "tą laskę". Dziewczynę, która zawsze kręci się w pobliżu waszego obiektu westchnień i w każdym momencie uświadamia Ci, że jesteś gorsza od niej (i nie będziesz go mieć). Taką postacią jest poznana w późniejszych rozdziałach Kath, która pochodzi z drużyny Uptowersów, która w wielkim skrócie są wrogami drużyny Jeffa. 

Jefferson to postać typowego nastolatka, który sam nie wie czego chce. Jako, że mamy w głąb jego myśli możemy dostrzec jego przemianę na bazie zdobywanego doświadczenia. Chłopak sam nie wie do której z dziewczyn go ciągnie, jednakże korzysta z każdej możliwej okazji, aby być jak najbliżej jednej z nich. Możnaby powiedzieć, że z niego taki kobieciarz, jednakże do tego bardzo mu daleko. Kompletnie nie wie jak flirtować, co zdecydowanie rujnuje taki wizerunek tej postaci. 

Moja ocena: 6,5/10 

Z biegiem czasu moja ocena zdecydowanie bardziej spadła od tej, którą zaznaczyłam pierwotnie i którą widzicie tutaj. Wszystko dlatego, że książka kończy się nijak (bardzo trudno po dziś dzień jest mi zrozumieć takie zakończenie akcji), a dalsze tomy tej serii są niedostępne. Szkoda, gdyż seria moim zdaniem miałaby szansę na zostanie bestsellerem w kategorii fantastyki. Poza tymi minusami, książka bardzo wciąga i oddaje realizm tego, co mogłby się zadziać w obecnych czasach, gdyby miała miejsce taka sytuacja.  


"Wiara, Nadzieja, Miłość" - Monika Jagodzińska  📖

"Wiara, Nadzieja, Miłość" - Monika Jagodzińska 📖

Zacznę od tego, że na książkę natknęłam się na jednej z blogowych grup na Facebook'u, gdzie autorka szukała osób do napisania recenzji. Tak naprawdę nie patrząc na opis, zdecydowałam się sięgnąć po książkę, mając z tyłu głowy, że to może być ciekawe doświadczenie.  Tak więc zrobiłam i zapraszam!

"Wiara, nadzieja, miłość" - Monika Jagodzińska 

data premiery: 26.03.2018 r.
wydawnictwo: Psychoskok
ilość stron: 120 stron
kategoria: literatura młodzieżowa
 
Moja ocena: 5/10 

Książka "Wiara, Nadzieja, Miłość" to bardzo krótka opowieść o dziewczynie w wieku nastoletnim przeżywającą naprawdę wiele jak na swój wiek. Przez pierwsze problemy przechodzi wraz ze swoją przyjaciółką Jowitą, zaś w późniejszym czasie potrzebuje ona pomocy specjalistów, po którą sięga właśnie ze względu na nią. Pani Monika Jagodzińska poruszyła tutaj temat zaburzeń odżywiania, straty kogoś bliskiego oraz pierwsze zauroczenia. 

Bardzo ciężko jest mi ocenić książkę, gdyż jest bardzo konkretna w swoich środkach. Język nie każdemu przypadnie do gustu o czym myślę, że warto tutaj wspomnieć. Bardzo szybko autorka przechodzi do sedna w swojej historii. Przykładem jest tutaj fakt, że z wątku o zdrowotnych problemach dziewczyny, przechodzimy do kolejnego odnośnie przyjacióki, która ginie w wypadku przez co pcha naszą bohaterkę do zmian. Po zdarzeniu Jowita uświadamia sobie, że straciła jedną z najbardziej podnoszących ją na duchu osób, dla której chciała walczyć ze swoimi kompleksami. Dziewczyna odebrała to jako znak od samej przyjaciółki do rozpoczęcia zmian w swoim życiu.

Osobiście jestem zdania, że książka porusza naprawdę ciężkie tematy, o których bardzo ciężko mi się czyta i które poruszane w książkach osobno nie chwytają mnie za serce. Na samym początku pióro autorki, które jak wspomniałam jest bardzo konkretne, przeszkadzało mi, jednakże książkę wciągnęłam w 2 godziny z przerwami, ponieważ autorka używa bardzo prostego języka, który w żadnym wypadku nie jest skazą na powieści, gdyż historia jest dostosowana dla młodszej młodzieży, która w moim odczuciu powinna sięgnąć po historię poruszającą bardzo ciężkie tematy szczególnie w dzisiejszych czasach ideałów. Poza językiem uważam, że historia mogłaby być punktem zacznepnym do rozwinięcia tematu bulimii, pierwszych nieudanych flirtów oraz kompleksów dotyczących urody, które w obecnym czasie są dosyć poszechnym zjawiskiem występującym nie tylko u młodzieży ale także u dzieci i dorosłych.
Przechodząc do bohaterów uważam, że są jedynie opisami postaci, które nie mają duszy oraz ciała. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie naszej bohaterki, nie wspominając już o postaciach drugoplanowych, gdyż za mało wiem na ich temat, zaczynając od wyglądu kończąc na zainteresowaniach i cechach charakteru. Po odłożeniu książki nikt tak naprawdę nie zastanowi się nad tym, dlaczego bohaterka tak postąpiła, gdyż tak naprawdę jej nie znamy. 

Plusem książki jest ciąg przyczynowo-skutkowy. Przyczyny rodzące dane wydarzenia są bardzo realistyczne i logiczne. Znamy powody pewnych sytuacji i zaraz po nich odkrywamy skutek, który nie jest wielką tajemnicą,  której musimy się domyślać.
Wiemy, że  Diana chce schudnąć ponieważ głównie koledzy z klasy wyśmiewają się z niej i robią sobie żarty z jej uczuć. Powód zachowania jest, ale chciałabym poznać również jej uczucia względem tej sytuacji - złość, smutek, wściekłość. Brakowało mi niekiedy większej ilości tekstu opisującego emocje. 
Ogromnym plusem jest wątek przyjaźni, który mogłabym śmiało powiedzieć jest moim ulubionym. Grupa przyjaciółek, która w późniejszym okresie życia towarzyszy dziewczynie to najlepsze rozwiązanie wątku o Jowicie, jakie możnabyło wymyślić i nie mówię tu o zastąpieniu zmarłej przyjaciółki innymi postaciami, tylko wsparcia i radości, którą dały naszej bohaterce, zapełniając dziurę po stracie Jowity. 

Przyznam jednak, że historia chwyta za serce i porusza, tym bardziej, że jest oparta na zdarzeniach, które faktycznie miały miejsce. 


Filmowe podsumowanie kwietnia 2020!

Filmowe podsumowanie kwietnia 2020!




Kwarantanna, a raczej wycofywanie obostrzeń z nią związanych wpłynęły na mnie tak bardzo, że filmowe podsumawanie kwietnia dodaję właśnie teraz 15 czerwca, co mam nadzieję wybaczycie mi, gdy zobaczycie ilość filmów, jaką w tym miesiącu obejrzałam. 


FILMY:


"You get me"  (2017)

Moja ocena: 6,5/10

                     

Zaczęłam oglądać film ze względu na zwiastun, który bardzo mnie zaintrygował, jednakże po obejrzeniu filmu, troszeczkę się zawiodłam tym, co zobaczyłam. Zakończenie moim zdaniem zostało zrobione trochę na "odczep się", jakby trzeba było jakoś zakończyć, a nie było pomysłu, więc reżyser zdecydował się zakończyć film idąc po najmniejszej linii oporu. 

"Przypływ wiary" (2019)

Moja ocena: 5/10   


        

Film ten obejrzałam ze względu na to, że był on jednym z naszych zadań domowych z okazji rozpoczęcia e-lekcji. Nie ciągnie mnie zbytnio do książek jak i religijnych filmów, ponieważ uważam, że większość z nich jest tak robiona, aby łapał nas crige/żenada, takie sytuacje doprowadzają do przyjęcia tego, jakie coś jest i koniec. Nie zmusza zaś do dłuższych rozmyślań. Film "Przypływ wiary" bardzo mnie zaskoczył. Większość przedstawionych wydarzeń jest zupełnie ludzka. Ciężko powiedzieć, że logiczna, gdyż nie zaliczałabym filmów religijnych do typowo rozwijających się filmów przyczyna i skutek, gdyż w filmie występują zjawiska boskie (nadpryrodzone). 

"Wszystko się może przytrafić" (1995)

Moja ocena: 3/10 


Kolejny film, który obejrzałam, bo musiałam z racji panującej sytuacji na całym świecie, tym razem nie na religię, tylko na wiedzę o kulturze. Ciężko tak naprawdę powiedzieć mi coś więcej o filmie, który tutaj możemy zobaczyć. Jego ideą jest zadawanie niezręcznych pytań starszym ludziom, o które świadoma osoba by nie zapytała, przez dziecko. 

"Pech to nie grzech" (2018)  

Moja ocena: 7/10 


Do polskich filmów podchodzę jak pies do jeża. Bardzo rzadko. Myślę, że nie muszę tłumaczyć dlaczego. Film "Pech to nie grzech" obejrzałam ze względu na długość trwania filmu (1h 22 min.). Włączyłam go już lekko zmęczona wieczorem i czas pozwolił mi na to, żeby go skończyć w miarę szybko. Zaskoczył mnie i to bardzo pozytywnie. 






"Proceder" (2019) 

Moja ocena: 6/10 


Film biograficzny o życiu rapera Tomasza Chady. W tym momencie nie oceniam akcji, samego filmu, gdyż nie mogę ocenić ludzkiej tragedii. Tragedia, tragedii nie równa. Moja ocena dotyczy tylko i wyłącznie samej realizacji, od której po tym, co słyszałam, wymagałam o wiele więcej. 





"The Meg" (2018) 

Moja ocena: 9/10  

 
          

Jeden z trzech najlepszych filmów, których realizacja jest naprawde... Wow. Wszystkie filmy jakie znam, chcące uchwycić temat stricte rekinów/ życia istot podwodnych, leżą na podstawowym poziomie tworzenia animacji głównej postaci podwodnej. Film, który dzisiaj Wam prezentuję wygląda naprawdę bardzo realistycznie - przybliżenia naszego (nazwanego roboczo "rekina") nie są przybliżonymi pikselami, za to ogromny plus. Zdaję sobie sytuację, że taka animacja, wyglądająca jak najbardziej realistycznie w dzisiejszych czasach to pikuś, przy tym co było 10/20 lat temu. 

"Katyń" (2007)

Moja ocena: 4/10 

                

Tak jak zawsze nie oceniam tragedii, tylko realizację, która w tym filmie nie przypadła mi po prostu do gustu. 

"Unorthodox. Za Kulisami" 

Moja ocena: - 


"Upadek Grace" (2020)

Moja ocena: 9/10     

                


Drugi z dzisiejszego zestawienia film, który jest genialną historią dla osób lubiących rozwiązywać zagadki do obejrzenia wieczorem. Nie spodziewałam się zakończenia, które po prostu rozwaliło mi wszystkie możliwe zakończenia, które wykształy mi się podczas oglądania. Zaskakująco ciekawy, który poleciłam już dookoła kilku moim znajomym. 

"Duże dzieci" (2010)

Moja ocena: 9/10 

          
      


Trzeci i ostatni najlepszy film, które obejrzałam w kwietniu i który rozbawił mnie swoją historią. Adam Sandler = będzie śmiesznie. Co tutaj więcej mówić... Oglądajcie!

"Hot girls wanted" (2015) 

Moja ocena: 3/10 

 

Nie oceniam za tematykę, jednakże za realizację. Nie obejrzałam filmu na raz, możliwe, że moja psychika troszeczkę nie wytrzymała za pierwszym razem, dlatego podzieliłam go sobie i oglądałam na raty. Opowiada o dziewczynach, które świadomie decydują się na to, o czym większość kobiet do dziś ma problem chociażby pomyśleć.




SERIALE:


"Narcos" (2016)

10 odcinków - skończony 2 sezon 
 Moja ocena: 8/10  


Bardzo fajnie przedstawiony serial, zawierający oczywiście wydarzenia oparte na faktach. Przedstawia życie przemytników narkotykowych oraz próby rządu, policji, ambasady amerykańskiej w zwalczeniu ich działań. Śmieło mogę powiedzieć, że realizacja 10/10. Muzyka również dobrana jest naprawdę dobrze, przez co chłoniemy klimat tamtych lat oraz regionu. Bohaterowie dobrani pod swoje role to cudo. Moi ulubieńcy to oczywiście Pablo, jego żona, Javier, Carillo i Limon. Serial obejrzałam, ale nie wciągnął mnie zupełnie, nie pochłonełam go w dwa/trzy dni, wręcz przeciwnie musiałam go sobie dawkować, stąd taka, a nie inna ocena. 

"Unorthodox" (2020)

4 odcinki - skończony 1 sezon 
Moja ocena: 4/10 


Serial obejrzałam ze względu na przedstawienie kultury. Przedstawiony jest z kilku perspektyw oraz zawiera wstawki powracające do przeszłości. Zakończenie jest monotonne, przewidywalne i z tego, co się dowiedziałam od Natalii z LINK ma zupełnie innezakończenie niż w książce. Książki nie przeczytam raczej, serial obejrzałam. Nie zachwycił mnie. 


"BONDING" (2019)

6 odcinków - skończony 1 sezon
Moja ocena: 4/10 


Włączyłam 1 odcinek z myślą "będzie śmiesznie" zobaczymy o co chodzi 20 minut mojego życia mogę poświęcić na jeden odcinek". Obejrzałam cały serial w 2 dni. Nie mogę powiedzieć, że to serial który niesamowicie mnie zaskoczył. Bez rewelacji, ale chce się oglądać, aby zobaczyć co tutaj jeszcze wymyślili. Główni bohaterowie moim zdaniem zostali bardzo dobrze przypasowani do postaci, które grają. Poza tym odcienk 2/3 (teraz dokładnie niepamiętam) bardzo mnie zniesmaczył. Nie polecam oglądać przy jedzeniu. 



"Dom z papieru" (2017)

13 odcinków - skończony 1 sezon 
Moja ocena: 8/10 


O tym serialu, wolałabym opowiedzieć Wam więcej po jego zakończeniu. Póki co mogę powiedzieć, że wciągnęłam się, jednakże nie na tyle, że nie mogę się od niego oderwać. Moje ulubione postaci póki co to Berlin (chociaż już teraz zaczął mnie denerwować) oraz Nairobi. Arturitto doprowadza mnie do szału tak samo jak Rio, Tokio i Profesor. Przedstawienie historii jest bardzo niespotykane, gdyż za wszelką cenę zależy nam na tym, aby "porywacze" wydostali się z mennicy według wcześniej skonstruowanego planu. Moją ocenę tego serialu na pewno podsumuję w osobnym poście. 
"Nasz ostatni dzień" - Adam Silvera 📘

"Nasz ostatni dzień" - Adam Silvera 📘

Autor, o którego książce dzisiaj opowiem, swego czasu zasłynął za sprawą pozycji "Raczej szcześliwi niż nie" od wydawnictwa We Need Ya. Opis "Naszego ostatniego dnia" bardzo mi się spodobał, dlatego gdy dostałam dostęp do Legimi z mojej miejskiej biblioteki, postanowiłam po nią sięgnąć. Czy było warto? 📘

"Nasz ostatni dzień" - Adam Silvera


Kraina, jaką poznajemy jest światem, w którym około 24 h przed naszą śmiercią dostajemy telefon z Prognozy Śmierci. Odbierając go dyspozytor prosi do telefonu zazwyczaj właściciela telefonu, któremu oznajmia, że w najbliższym czasie umrze, dlatego prosi go o to, aby jak najlepiej przeżył ten ostatni dzień. Taki telefon pewnej wrześniowej nocy odbiera dwóch nastolatków, Rufus oraz Mateo.
Pierwszy z nich odbiera telefon w momencie, w którym próbuje zbić na kwaśne jabłko chłopaka swojej byłej dziewczyny Aimee. Mateo zaś odbiera telefon siedząc w ciszy w domu, co jest dla niego dużym zaskoczeniem, ponieważ właśnie tam czuje się najbezpieczniej. Obaj nastolatkowie pod wpływem kilku zdarzeń oraz przemyśleń logują się do aplikacji "Ostatni przyjaciel". Aplikacja ta, działa na zasadzie możliwości znalezienia sobie ostatniej osoby, z którą przeżyjemy ostatnie godziny życia i jak możemy się domyśleć w pewnym momencie losy naszych boaheterów się skrzyżują.

Książka opisuje myśli oraz czyny bohaterów ukazując chwilami dwie skrajności. Mateo bardzo chce przed swoją śmiercią pożegnać się z przyjaciółką oraz ojcem, który leży w szpitalu (swoją drogą, jego wątek mógł być bardzo fajnie rozwiązany jakoś przy końcu, a jego postać została delikatnie mówiąc olana. Jeśli mówimy tutaj o Rufusie, to chce on swój ostatni dzień wykorzystać tak, aby się dobrze bawić, co w sumie było bardzo ciekawym doświadczeniem zmierzyć się z dwoma skrajnościami Zgonersów.

Moja ocena: 4/10
Po książkę sięgnęłam ze względu na bardzo interesujący opis z tyłu książki. Wydawało mi się naprawdę ciekawym zobaczyć, życie bohaterów, gdy będą wiedzieli kiedy umrą, jednakże pomimo wszystko bardzo się zawiodłam na twórczości Adama Silvery, dlatego myślę, że na pozostałe książki autora, raczej nie spojrzę.

Bohaterowi naszej historii, pomimo tego, że znamy przeszłość ich rodziców są strasznie papierowi, nie wynika z ich postaci tak na prawdę nic oprócz tego, że w najbliższym czasie umrą i to w sumie na tyle. Znamy ich przeszłość, wiemy dlaczego znaleźli się w danej sytuacji, jednakże nawet to mnie do nich nie przekonało. W samej książce doliczyłam się może 3 scen, które mi się podobały, jednakże jedna tak naprawdę zapadła mi w pamięć na tyle, że faktycznie mogłam się zastanowić nad jej głębszym przekazem. Mogę o niej normalnie wspomnieć, ponieważ nie znajdziemy w tej sytuacji odwołania do dalszej akcji, można by powiedzieć nawet, że ta scena została wrzucona tak, żeby dodać kilka stron.
Mowa tutaj o sytuacji, w której bohaterowie mijają mężczyznę, który szuka jedzenia w koszu na śmiecie. Standardowa sytuacja, którą możemy nawet spotkać na co dzień, za co wielki plus. Zgonersi (bo tak nazywa się ludzi, które mają do przeżycia 24 h) przekazują mężczyźnie bardzo dużą sumę pieniędzy, za którą mężczyzna szczerze dziękuje. Pokazana sytuacja jest naprawdę bardzo fajna i chyba na długo zapadnie mi w pamięć, czego nie mogę powiedzieć o całej książce.

W ogólnym rozrachunku książka nie spodobała mi się na tyle, aby ją Wam polecić. Rozdziały są krótkie, jednakże bardzo nudne i chwilami się ciągnął przez co osobiście, chciałam tylko dojść do wątku kiedy boahterowie giną, żeby odhaczyć książkę z listy do przeczytania.

*PO CZASIE PRZYZNAJĘ, ŻE NIE DOCENIŁAM KSIĄŻKI ZA TO CO UKAZAŁA. JEŚLI POTRZEBUJECIE KSIĄŻKI DO GŁĘBSZYCH ROZWAŻAŃ JUŻ PO PRZECZYTANIU MOŻECIE PO NIĄ SIĘGNĄĆ.

DUUUŻY SPOILER - CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ
Śmierć Mateo moim zdaniem była dosyć ciekawa - i chodzi mi tutaj o to, że nie domyśliłabym się takiego rozwiązania - ginie w wyniku wybuchu kuchenki, zaś jeśli chodzi o Rufusa, moim zdaniem  autor w jego przypadku poszedł zupełnie na łatwiznę - główny bohater popełnił samobójstwo.
CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ - SPOILER

Strażniczka Fox Tribus - Adam Silvera

Przedpremierowo!: Liane Moriarty - "Miłość i inne obsesje" 📘📖

Przedpremierowo!: Liane Moriarty - "Miłość i inne obsesje" 📘📖

Dzisiaj trochę o książce, którą na pewno większość z Was zaciekawi? Dlaczego? Znajdziemy tu miłość, wpadkę, hipnoterapię oraz eks geodety, która pomimo tego, że jest zajęty chce mieć go tylko dla siebie. I jak zachęciłam? Mam nadzieję.




Ellen jest z zawodu hipnotyzerką, która mając ponad trzydzieści lat nadal jest samotna. Do czasu, gdy pewnego dnia poznaje przystojnego Davida, którego żona zmarła na nowotwór kilka lat temu, przez co teraz samotnie wychowuje syna. Na pierwszej randce nie zamierza owijać w bawełnę i pomimo nerwów wyznaje kobiecie, że jest nękany przez swoją byłą dziewczynę - Saskię - do tego stopnia, że wie ona, co ma w planach, co zjadł czy chociażby co ma na sobie.


Jest zdesperowaną kobietą, która szuka uwagi byłego partnera. Wszystko dlatego, że go kocha i chce do niego wrócić. Wychowywała przez kilka lat jego syna, gdy ten chodził do pracy, w przedszkolach i na ulicy nazywano ją matką kilkuletniego Jacka, do czego Saskia bardzo się przyzwyczaiła i co nie pozwala jej na życie bez mężczyzny. W każdej możliwej chwili wspomina czasy, kiedy to jej związek z Davidem kwitł. Nie może mu wybaczyć, że ją zostawił w chwili, gdy czuła się z nim naprawdę szczęśliwa.


Ellen zaczyna niezwykle interesować była dziewczyna Davida, którą z niezwykłą wściekłością wspomina jej partner, a której jeszcze nigdy nie widziała. Podczas wylotu zakochanych, kobieta odkrywa, że tajemnicza Saskia ma bardzo dużo wspólnego z jej klientką, której sama zwierzyła się z tego, dokąd leci z chłopakiem i w którym hotelu ma zamiar spędzić wolny czas.

Międzyczasie nasza bohaterka zachodzi w niespodziewaną ciążę, którą na czas wspólnego wyjazdu woli zataić informując o niej ukochanego w odpowiednim momencie.
Mając pełen bagaż obaw - czy nie jest za wcześnie na dziecko, czy mężczyzna będący ojcem jej dziecka jest tym jedynym, postanawia powiedzieć ukochanemu, że jest w ciąży podczas romantycznej kolacji,którą niespodziewanie niszczy Saskia, która jakby nigdy nic postanawia przerwać romantyczny moment zakochanych.

"Miłość i inne obsesje" - Liane Moriarty 
premiera: 2020
ilość stron: 528
cena: 44,99

wydawnictwo: Znak Literanova
kategoria: literatura obyczajowa,  



Ellen oraz Saskia, co może niektórych zdziwić, to postaci, które chciałabym naśladować. Dlaczego?
Ellen ze względu na swoją naturalność w każdej sytuacji oraz spokój i racjonalne myślenie, zaś Saskię za oddanie się w spełnianiu roli matki Jacka, gdy miał zaledwie 3 latka.

Jeśli chodzi o Davida jest naprawdę kochany - czuły, pomocny - ideał, ale wspominając czyjeś bardzo mądre słowa " ideałów nie ma" - nasz główny bohater też ma w zanadrzu kilka wad.


Jest bardzo uczuciowym mężczyzną, który (nie będziemy tego negować), bez zwątpienia kochał swoją byłą żonę całym sercem. Niestety w wyniku choroby zmarła, przez co mężczyzna został sam z synem.
Kocha ją do tego stopnia, że w momencie, gdy Ellen chce, aby się odprężył, prosi go o to, aby pomyślał o najlepszym dniu swojego życia. On wówczas wspomina wyjście z byłą żoną na basen, a konkretniej wspomina jej strój kąpielowy, który tego dnia miała na sobie, wskazując szczegółowo jego kolor.Doceniam go za oddanie oraz za moc uczucia, jakim darzył kobiete, jednakże mogę szczerze przyznać, że w tym wszystkim brakuje mu wyczucia.


Moja ocena: 9.5/10

"Miłość i inne obsesje" to zbieg wielu motywów, które po prostu kupiły mnie swoją treścią. Każda osoba, którą poznajemy jest ważna w rozwoju dalszej akcji. Od sąsiadów po prababkę Ellen. Każda z postaci daje coś od siebie, sprawiając, że przez 500 stron książki się po prostu płynie. Znajdziemy tutaj wiele wątków, które są prowadzone z bardzo dużym wyczuciem i które nie sprawią, że szybko odłożymy książkę na biblioteczkę.

Patrząc na okładkę można odnieść wrażenie, że będzie to ciężka książka, wpadająca w trudny do skategoryzowania klimat. Nic bardziej mylnego. Jest to obyczajówka, którą zdecydowanie warto przeczytać, ze względu na refleksje, które mogą nam się nasunąć - co jest wyznacznikiem miłości, czy w ogóle istnieje. Osobiście często zadawałam sobie pytania: co jeśli osoba, z którą jestem teraz, tak naprawdę nie jest mi przeznaczona, czy to jak kocham jest na tyle głębokie, że mogę nazwać mojego partnera tym jedynym. Naprawdę fajna książka, która daje kopa do rozmyślań i do lepszego życia w związku. Niby zwyczajna, ale ja wierzę, że pod tą warstwą historii obyczajowej ma ukryte znaczenie.
Wszystko kończy się bardzo fajnie, większości się spodziewamy, jednakże nie jest to tytuł, który ma zaskakiwać nieprzewidywalnymi zwrotami akcji. Delikatna pozycja doskonała dla każdego.


SPOILER
Czytając książkę nie mogłam na początku zrozumieć. "O co im chodzi. Może i Saskia ma swoje jakieś nienormalne zachowania, ale one są z pewnością dobrze umotywowane. Kochała syna Davida, a on tak po prostu ją zostawił". O co musiało mu chodzić? Okazało się, że kobieta potrzebuje pomocy terapeuty, ponieważ nie zna granic. Posuwa się nawet do tego, aby wejść do domu Ellen i pod wpływem impulsu upiec ciasteczka w jej domu, po czym zostawić je pod drzwiami. Znajdziemy tutaj wiele akcji, pod wpływem, których będziemy załamywać ręce. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że przeżywa to kobieta, która jest w ciąży i stres może tylko pogorszyć jej stan zdrowia oraz dziecka.


Bardzo dziękuję wydawnictwu za egzemplarz recenzencki "Miłości i innych obsesji". To była wspaniała lektura.




"Nigdy więcej" - Anna Zamojska 📘

"Nigdy więcej" - Anna Zamojska 📘

Na samym wstępie tego, wpisu chciałabym zapewnić wszystkich moich czytelników, że dzisiejszy wpis nie ma na celu naprawdę nikogo obrazić, wyrażam w nim tylko i wyłącznie swoją opinię na bardzo kontrowersyjny temat, jakim jest książka "Nigdy więcej" Pani Anny Zamojskiej. Jeśli się ze mną nie zgadzasz, a to bardzo możliwe, bo jesteśmy tylko ludzmi i każdy z nas ma za sobą różne przeżycia i różne doświadczenie, a chcesz zabrać głos w tym dosyć ważnym temacie zachęcam Cię do zjechania na sam dół postu i napisania komentarza.


Dzisiaj o książce, która jak już wspomniałam jest dosyć kontrowersyjna ze względu na temat jaki podejmuje. Myślę, że równie kontrowersyjna może być dla niektórych moja opinię na jej temat, dlatego zapraszam Was do zostania ze mną do końca.

źródło zdjęcia: lubimyczytać.pl

"Nigdy więcej" -Anna Zamojska 📘

wydawnictwo: Insignis
ilość stron: 178 stroń
data premiery: 16.10.2019
kraj: Polska
cena: 34,99 zł - oprawa twarda
kategoria: biografia, literatura faktu

Książkę pochłonęłam w 2 godziny z hakiem, niestety nie z przyjemności. Ciężko tak w ogóle mówić przy tej książce o przyjemności z czytania, gdyż opowiada o młodej Annie, zaczynającej gimnazjum, która przez cały jego okres jest osaczona wzrokiem księdza, który w pewnym czasie posuwa się dalej i jest molestowana. Mężczyzna jest starszym od niej o 30 kilka lat proboszczem parafii, do której dziewczyna wraz z rodzicami uczęszcza co niedzielę na mszę. Jest przyjacielem rodziny, bardzo często wpadającym do ich domu w odwiedziny, nie często je zapowiadając.

Moja ocena: 2/10

Po wielu zdjęciach na Instagramach, na jakich widziałam okładkę tej książki i wielu opiniach, oczekiwałam czegoś lepszego. Książka wypada dosyć blado przy tym, co się o niej mówi.
Oczekiwałam więcej emocji, więcej opisu relacji dziewczyny z mężczyzną.Wiele tutaj trzeba sobie samemu dopowiedzieć, przez co książka wymaga od nas większego skupienia. Zawiera również wiele cytatów z innych dzieł, które wskazują nam drogę w jaką ma iść tekst. Niestety chwilami miałam wrażenie, że te wstawki nie są potrzebne i nie pomagają mi w zrozumieniu tekstu, tylko trochę marnują czas. Mamy tutaj doczynienia z dziewczynką w wieku gimnazjalnym, która bardzo wierzy w Boga tak, jak jej cała rodzina. Jej wiara w obecnej sytuacji z dnia na dzień bardzo się zmienia. Odebrałam to mniej więcej tak, że w tym miesiącu dziewczynka bardzo wierzy, lecz miesiąc później czuje się zagubiona i tak zamykało się koło, powtarzając przedstawiony schemat. Momentami mam wrażenie, że jest to troszeczkę z jej strony naiwne. Na samym końcu kobieta mówi o tym, że przejść przez to wydarzenie pomógł jej Bóg, wówczas gdy kilka stron wcześniej wspomina o tym, że miała wrażenie, że Go przy niej nie ma.


Jedyne co możnaby powiedzieć jako "podobało mi się w niej" to scena, gdy dziewczyna nie daje sobie po prostu rady już z tym co się dzieje. Sytuacja ją przytłacza. Podejmuje próbę samobójczą, oczywiście z niej ratują ją jej rodzice i po tym, zawiera ze swoją terapeutką kontrakt na życie. Jest to 5 punktów, według których ma się stosować niezależnie od sytuacji. Scena ta przemówiła do mnie najbardziej, gdyż lista tych punktów to między innymi zobowiązanie do braku posiadania broni lub innych przedmiotów, dzięki którym może popełnić samobójstwo, zwrócenie się do osoby dorosłej z problemem lub gdy pojawi się myśl samobójcza natychmiastowe zgłosznie się na ostry dyżur.

Wydanie tej książki to dobra decyja na to, aby pokazać ludziom, że świat nie jest podzielony na czarne i białe. Nawet jeśli coś wydaje nam się białe, trzeba dostrzec też to, co jest czarne.

Możliwe, że nie dojrzałam jeszcze po prostu do tej książki, dlatego niestety nie mogę jej Wam polecić. 

KSIĄŻKA NIE DOSTAJE OCENY ZA PRZEŻYCIA, TYLKO ZA ICH PRZEDSTAWIENIE.
Copyright © 2014 StrażniczkaFoxTribus , Blogger